Byłe lotnisko


 















Starogrodkowski Katyń?

Przez wiele lat o Katyniu nie można było mówić. O tym co tam się wydarzyło nie uczono w szkole. Milczały środki masowego przekazu. A prawda była wstrząsająca. 17 września 1939r na terytorium Polski wkroczyła Armia Czerwona składająca się z sześciu armii liczących 480 tys. żołnierzy, 4,5 tys. czołgów i samochodów pancernych. Ten niespodziewany atak był efektem wcześniejszych ustaleń paktu Ribbentrop – Mołotow. W istocie było to porozumienie o wspólnej agresji niemiecko – rosyjskiej na Polskę. Niestety osamotniona Polska nie była w stanie przeciwstawić się zbrojnej nawałnicy agresorów - sąsiadów Polski, wojska sowieckie wzięły do niewoli ćwierć miliona żołnierzy i oficerów. Przetrzymywano ich w trzech obozach jenieckich: w Kozieksku, Ostaszkowie i Starobielsku. Początkowo nic nie wskazywało, że już niebawem padną ofiarą jedną z najstraszliwszych zbrodni II wojny światowej. Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych ZSRR, Ławrientij Beria 5 marca 1940 zaproponował rozstrzelanie polskich oficerów. Oczywiście bez przedstawienia im jakichkolwiek zarzutów czy aktów oskarżenia. Powodem egzekucji miało być to, że jeniec był oficerem, policjantem, strażnikiem więziennym lub urzędnikiem „pańskiej Polski”. Pomysł masowego mordu kadry oficerskiej bardzo szybko zyskał akceptację władz najwyższych ZSRR. Decyzja o wymordowaniu jeńców została zatwierdzona czterema podpisami kompanów z komunistycznego politbiura w tym Stalina i Mołotowa. Szybko i sprawnie przystąpiono do niezbędnych przygotowań. Uruchomiono zbrodniczą procedurę. Zabicie przetrzymywanych żołnierzy zlecono szefom lokalnych zarządów NKWD. Ci stanęli na wysokości zadania. Wyznaczono specjalne oddziały – komanda do przeprowadzenia masowych mordów. Planowe zabijanie rozpoczęło się 12 maja 1940r. Wszystko według prostego scenariusza. Pistoletowa kula w potylicę i dół śmierci. Lista ofiar zbrodni katyńskiej zawiera kilkanaście tysięcy nazwisk. Do domów przestały przychodzić listy, nikt nie udzielał informacji na temat losów jeńców. Zaginęli bez wieści.

Niemcy po agresji na Związek Radziecki, w 1943r odkryli masowe groby polskich oficerów. Rosjanie zaprzeczyli jakoby to oni byli sprawcami katyńskiego mordu. O czyn ten oskarżyli hitlerowców. Przedstawili własną interpretację wydarzeń. Propaganda PRL aż do upadku systemu w 1989 roku tuszowała prawdę o Katyniu, utrzymując nieustannie stalinowską wersję tych wydarzeń. Fałszowanie historii doprowadziło do powstania w 1978r w lesie katyńskim pomnika z jakże znamiennym napisem „Ofiarom faszyzmu – polskim oficerom rozstrzelanym przez hitlerowców w 1941 roku”. Prawda o Katyniu ujawniona została w 1990r. Wtedy to Michaił Gorbaczow przekazał Polsce dokumenty z których niezbicie wynikało że zbrodni tej dokonało NKWD. Dziesięć lat później w Katyniu w miejscu gdzie kaci z NKWD mordowali jeńców – otwarto polski cmentarz wojenny. Pobyt i zwiedzenie tego miejsca zmusza do zadumy a przede wszystkim pochylenia się nad tragiczną historią Polski i oddania czci tym, którzy z wielkim poświęceniem wypełniali swoją misję wobec państwa i społeczeństwa. Zbiorowe mogiły katyńskiej kaźni uwidaczniają rozmiar strat jakich doznał naród polski w II wojnie światowej. Wymordowano kadrę oficerską. Zdziesiątkowano Polaków. Nie było warstwy społecznej która by nie ucierpiała w wyniku wojny a potem terroru komunistycznego. Realizacja założeń stalinowskiej ideologii niszczenia i nienawiści narodowej doprowadziły do niemal zupełnej zagłady całych grup społecznych. Zlikwidowano ziemiaństwo i arystokrację. Wyginęła duża część naszej inteligencji stanowiącej elitę II Rzeczpospolitej. Zniszczono klasę przedsiębiorców i rzemieślników. Polsce odebrano wschodnie terytorium. Ludność tam zamieszkującą wymordowano, wypędzono lub zniewolono. Na Polsce dokonano gigantycznego zabiegu amputacji. Zabiegowi amputacji towarzyszył równie potężny zabieg przeszczepu. Na zachodzie w granice państwa włączono tereny od stuleci niemieckie. W 1945 roku nasz kraj przestał istnieć w granicach i postaci z września 1939 roku. Będąc w koalicji państw zwycięzców, tej największej w dziejach ludzkości wojny, zostaliśmy potraktowani jak przegrani. Straciliśmy ponad 6 mln obywateli i znaczną część terytorium. Poza granicami Polski znalazły się dwa niezwykle ważne narodowe centra kulturowe – Lwów i Wilno. Niemal całkowitemu zniszczeniu uległa Warszawa. Zostaliśmy włączeni w strefę całkowitego podporządkowania ZSSR.
Działania wojenne, potworne zbrodnie takie jak Katyń, obozy koncentracyjne, Powstanie Warszawskie, terror okupantów pozbawiły nasz naród najzdolniejszych przedstawicieli. Naród po II wojnie światowej był już innym narodem. Do dzisiaj ponosimy konsekwencje wojennego wyniszczenia państwowych elit.

Pochylając się nad katyńskimi mogiłami nieustannie nasuwa się myśl ile jest jeszcze takich miejsc, często nie odkrytych zagubionych gdzieś w leśnej głuszy. Nie ma tam pomników, wzorowo utrzymanych grobów, tablic pamiątkowych czy choćby prostych drewnianych krzyży. Jednym z takich miejsc wydaje się być teren poniemieckiego lotniska w Starym Grodkowie.

Najprawdopodobniej w tym miejscu we wrześniu 1946r zabito kilkudziesięciu żołnierzy z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych dowodzonego przez Henryka Flamego ( Flame ) „ Bartka”. Było to największe zgrupowanie partyzanckie działające w latach 1945 – 1947 na obszarze Śląska Cieszyńskiego i Zachodniej Małopolski (głównie Żywiecczyzny) Walczyło o niepodległą, wolną, demokratyczną, katolicką i narodową Polskę a przede wszystkim o usunięcie okupacji sowieckiej z ziem polskich. Przez zgrupowanie przeszło ok. 400 partyzantów. Oddział „Bartka” – „Króla Podbeskidzia” wsławił się wieloma brawurowymi akcjami zbrojnymi przeciwko „władzy ludowej”. Do najbardziej znanych zaliczyć należy defiladę wojskową jaką zgrupowanie „Bartka” odbyło w Wiśle w dniu 3 maja 1946r.
W połowie 1946r Urząd Bezpieczeństwa w Katowicach zintensyfikował działania zmierzające do rozpracowania struktur Narodowych Sił Zbrojnych celem ostatecznej ich likwidacji. Do zgrupowania „Bartka” w miejsce długo oczekiwanych wysłanników dowództwa NSZ wprowadzono wysłanników UB. Operacja pod kryptonimem „Lawina” przyniosła zaskakująco łatwy sukces. „Bartek” bez najmniejszych podejrzeń zaakceptował zwierzchnictwo nieznanego przybysza, agenta UB. Na rozkaz „przedstawiciela sztabu” podjęta została decyzja o przeniesieniu zgrupowania na Ziemie Odzyskane a stamtąd na Zachód. Ustalono szczegółowy plan ewakuacji. Przerzut miał odbyć się etapami. Najpierw broń a później ludzie z fałszywymi dokumentami. Z Podbeskidzia we wrześniu 1946r wyjechały 3 transporty. W sumie ok. 200 żołnierzy. Najprawdopodobniej jedną z grup liczącą 69 osób, dwoma samochodami Ministerstwa Górnictwa, przewieziono na lotnisko w Starym Grodkowie. Umieszczono ich w jednym z budynków. Jak zeznaje jeden z funkcjonariuszy UB, był to budynek z nie otynkowanej cegły. Po przyjeździe żołnierzom „Bartka” podano wódkę do której wstrzyknięto środki odurzające. Tak spreparowany alkohol szybko uśpił przybyszów z Podbeskidzia. Rano do pomieszczeń w których wszyscy jeszcze spali wrzucono granaty ogłuszające. Oszołomionych rozbierano i stawiano nad wcześniej wykopanymi dołami. A tu jak w Katyniu. Strzał w tył głowy i dół śmierci. Egzekucji dokonywali Rosjanie. Funkcjonariusze UB stanowili jedynie obstawę i zabezpieczenie tego zbrodniczego procederu. Pomimo poszukiwań prowadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej do dzisiaj nie odnaleziono miejsca wiecznego spoczynku żołnierzy „Bartka”. Ich anonimowe mogiły porasta starogrodkowki las, taki sam jak w Katyniu. Być może lotniskowe zarośla odsłonią jeszcze swoje tajemnice. Niestety nic tu nie upamiętnia miejsca kaźni partyzantów Podbeskidzia. Brakuje choćby drewnianego krzyża, symbolu męki i pamięci o tych którzy tu znaleźli swój grób.
W miarę upływającego czasu coraz trudniej będzie ustalić przebieg wydarzeń jakie miały miejsce we wrześniu 1946 roku w Starym Grodkowie. Praktycznie nie ma już świadków. Operacja likwidacji oddziału „Bartka” była doskonale zakonspirowana. Egzekutorami byli Rosjanie, obstawę stanowili funkcjonariusze UB spoza Opolszczyzny. Mieszkańcy okolicznych wiosek nic nie wnieśli do śledztwa prowadzonego przez IPN, chociaż nie do końca. W 1946r teren lotniska był strzeżony przez bliżej nie określoną formację. Przy pilnowaniu tego terenu zatrudnionych było kilku, nie żyjących już, mieszkańców Starego Grodkowa. Jeden z nich, swego czasu, opowiadał jak ni stąd, ni zowąd przez kilka dni nie kazano im przychodzić do służby, gdyż miało przyjechać jakieś wojsko. Sytuacja była o tyle dziwna, bo jeszcze czegoś takiego do tej pory nie było, a mieszkańcy domu w pobliżu lasu słyszeli strzały. Niestety nie udało się tego potwierdzić u rodzin i znajomych pozostałych wartowników lotniczych obiektów z 1946 roku. Być może obawiając się konsekwencji, nikomu nic nie mówili. Takie były czasy. Za jedno słowo więcej, można było…..


Urbański Bronisław